czwartek, 29 stycznia 2015

Powracam do bloga! Rozdział 4

Po pierwsze- Dowiedziałam się, że tymi hejterami była moja siostra. A któż by inny?!
Po drugie- GR (Gimnazjum Rivenchol) zawieszone ;p
I mam pomysł na rozdział!
Będziemy musieli przejść do początku roku szkolnego.
Ominiemy kilka wydarzeń...


Rozdział 4 CZ1


Wchodziłam do szkoły. Był już miesiąc od tamtej imprezy... Szłam na lekcję francuskiego. Panna Marceau już na wstępie powiedziała, że na przyszły tydzień robimy projekty. Z racji tego, że Marceau uwielbia Halloween, mieliśmy zrobić coś w stylu 'sesji zdjęciowej'. Dobraliśmy się w ośmio osobowe grupy. W naszej grupie byli: Alexy, Rozalia, Lysander, Kastiel, Nataniel, Armin, Kentin, oraz ja. Można by było wspomnieć, że nie dobraliśmy się, tylko Roza wybrała takich modeli. Pierwsza sesja miała odbyć się u mnie w domu. I oczywiście Rozalia zapowiedziała, że z Alexy'm przygotują stroje, a ja będę fotografować. Reszta chłopców najwyraźniej nie była zadowolona...
W ciągu dwóch dni stroje były gotowe. Czekałam na wszystkich z Lysandrem.
- Lysander, a kiedy się we mnie zakochałeś?- zapytałam prosto z mostu. 

Co odpowie Lys? Zobaczycie :)
Wiem, że krótki, ale mam sondę, zagłosujcie!
Jest po prawej stronie.

wtorek, 13 stycznia 2015

Smutna i wesoła wiadomość :')

WESOŁA:
Mam nowego bloga! Adres: Gimnazjum-Rivenchol.blogspot.com

SMUTNA:
Dostałam dużo hejtów na moim koncie na SF,..
Postanowiłam zawiesić bloga :(

środa, 31 grudnia 2014

Rozdział trzeci

UWAGA! TO EDYTOWANY TRZECI ROZDZIAŁ! BO WCZEŚNIEJSZY SIOSTRA MI POPSUŁA... I będą dwie informację



Obudziły mnie rozmowy. Ktoś rozmawiał. O mnie. Nie otworzyłam oczu, ponieważ chciałam wsłuchać się w rozmowę.
- Ta dziewczyna ma naprawdę poważny uraz głowy. Operacja będzie konieczna. – powiedział gruby, męski głos.
- Ale n-na pewno będzie konieczna? Dziewczyna wygląda na słabą. A… a jeśli będą jakiś komplikacje? – zapytała przestraszonym głosem kobieta.
- Zależy jaką ma grupę krwi…
- Zobaczmy… - usłyszałam przeglądani kartek. Po chwili kobieta krzyknęła.
- A-ale co się stało Mario? – spytał mężczyzna
- Andrzeju, ona ma grupę krwi 0 Rh-! – rzekła wystraszonym głosem Maria.
- To niemożliwe. Pokaż mi to! – zażądał  Andrzej, po czym najwyraźniej przeczytał to samo, co Maria, ponieważ jęknął. Po chwili powiedział. :

- Zadzwoń do wszystkich szpitali. Możliwe, że któryś ma tą krew. Gdy ją dostaniemy, zaczynamy operację. -  powiedział tonem naszego dyrektora szkoły. Po ostatnim zdaniu postanowiłam otworzyć oczy. Nikogo nie zauważyłam. Może jednak mi się wydawało? NIE! Obok mojego łóżka, na szafce leżała teczka. Sięgnęłam ją. Faktycznie, miałam grupę krwi 0 Rh-. Z tego co wiem, to najrzadsza grupa krwi.  Odłożyłam teczkę i położyłam się na łóżko. Cholernie bolała mnie głowa. Nikt mnie nie odwiedzał. Było mi bardzo smutno… Zasnęłam cicho płacząc. 




 Info :) :
Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że w grze, Lysander jest zakochany w naszej bohaterce. Dowody :) :

Zrzuty ekranu wzięte z filmu użytkowniczki Sylwia110
Zrobił się cały czerwony :)

I jeszcze druga informacja. Użytkowniczka youtube Sylwia110 lekko uraziła mnie :(. Poprosiłam ją na prywatnej wiadomości, aby poleciła mojego bloga. Ona powiedziała 'Nie'. Ja odpisałam, że mi przykro, i że mogę polecić jej filmy.  Dowód:

Więc Sylwio, jeżeli to czytasz, to chciałam Tobie powiedzieć, że jest mi przykro :(

wtorek, 30 grudnia 2014

Gorączka

Słuchajcie... Strasznie boli mnie głowa, kręci mi si w głowie, wczoraj miałam 38.1 gorączki, dziś mam 35.3 i nie wiem kiedy dodam rozdział :( I może zaproszę do bloga nową osobę hihi, do zobaczenia!

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział drugi

-Nataniel, co Tobie do cholery się stało?!- Krzyknęłam przerażona, że przynajmniej połowa ludzi z parku spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
-N-nic... nie krzycz tak!- odpowiedział wyraźnie przestraszony.
- Powiedz albo wrzasnę...- szepnęłam.
-No dobrze... Kiedy wieczorem szedłem z biblioteki napadli na mnie. Chcieli mnie okraść. Pobili, ale nic poważniejszego mi się nie stało...
- Oj, tak mi przykro!-Mówiąc to zdanie przytuliłam go.
-To ja muszę już iść. Do zobaczenia!- Pomachałam mu i poszłam.  Co ja robiłam?! Przecież miałam chłopaka! I to takiego, o którym marzyłam... Myśląc tak jak to ja potknęłam się i obdarłam sobie łokcie i kolana. Piekielnie bolało ale jakoś doszłam do domu.
Ktoś dzwonił,
-Halo?- Zapytałam, choć doskonale wiedziałam kto to.
-Emma! Bierz Lysandra i szybko do szpitala! Nie mogłam się do niego dodzwonić! Jedź do szpitala blisko liceum. Szybko! Leo miał wypadek- Powiedziała Rozalia i rozłączyła się. JAK TO? Leo miał wypadek? I Roza nie mogła się dodzwonić do Lysandra? Wysłałam mu wiadomość:

Lysander! Szybko jedź do szpitala blisko liceum! Twój brat miał wypadek!

Jednocześnie biegłam w stronę szpitala. W poczekalni zauważyłam zapłakaną Rozalię.
-Roza! Co się stało Leo?- Zapytałam moją przyjaciółkę.
-B-bo Leo j-jecha-ł d-do mnie i j-jakiś dzieciak n-nagle wyskoczył n-na ulicę i L-leo nie chciał go przejechać i u-uderzył w drzewo- ostatnie słowo powiedziała z większym płaczem. Przytuliłam ją. Gdy tak dłuższy czas się tuliłyśmy, zauważyłam Lysandra. Rozalia, która najwyraźniej zasnęła nie zauważyła, że podchodzę do białowłosego.
- Lysander! Twój brat jechał do Rozali i jakieś dziecko wyskoczyło i Leo nie chciał go przejechać i...
- Za dużo tego i. Wszystko wiem. Na szczęście Leo przeżył. Ledwo- Spojrzał na śpiącą Rozalię.- Nie mów na razie Rozie o stanie Leo. Załamie się.
-Dobrze...- Ja także spojrzałam na nią- Pójdziemy dziś wieczorem gdzieś?- Zapytałam.
- Jeżeli chcesz... Ale najpierw chciałbym zobaczyć mojego brata- Odpowiedział z widocznym smutkiem.
- Ale Lysiu. jeśli nie chcesz, to nie musimy iść... - Najwyraźniej się zdziwił, że tak do niego powiedziałam. Ja też...
- No nie... Przyjdę o ciebie o siódmej. Ma być impreza- Spojrzał na mnie jak karcący ojciec- Ale najpierw musimy zapytać twojego brata.
No tak, nie wspomniałam o nim. Nazywał się Mark i miał dwadzieścia dwa lata. Rodzice oddali nas do adopcji. Ja miała dwa lata, Mark natomiast osiem. Dziesięć lat później znalazł mieszkanie dwupokojowe i dobrą pracę. Zabrał mnie z domu dziecka i zamieszkaliśmy razem. Zapomniałam dodać, ze co tydzień ma nową dziewczynę.
- To ja lepiej pójdę. Jak będzie coś wiadomo o Leo, to dzwoń. Nawet gdybym miała brać kąpiel - Po ostatnim zdaniu zaśmiałam się cichutko i wyszłam. Siódma była za trzy godziny, więc miała sporo czasu. 
Gdy weszłam do domu, mój nadopiekuńczy starszy brat spojrzał na mnie.
-A co ci się stało? Nie mów że pobiłaś się.- Ostatnie zdanie powiedział z małym uśmiechem.
- Nie. Po prostu wywaliłam się.- gdy weszłam na schody, krzyknęłam- O siódmej wychodzę z Lysiem!- Zachichotałam.
- Lysiem? To już? Tak wcześnie takie przezwisko?- Zaśmiał się mój kochany brat. - No i dobrze, bo ja mam o ósmej randkę.
Wlałam do wanny dużo gorącej wody i pełno czekoladowego płynu do kąpieli. Moja pierwsza impreza z Lysiem! Dobra, muszę przestać tak do niego mówić. Gdy zanurzyłam się, usłyszałam, ze ktoś wchodzi do mojego pokoju. Cholera! Czemu nie zamknęłam drzwi?! Szybko wyszłam i założyłam na siebie szlafrok. A to kto? Kastiel? Co on tutaj robi?!
- Jeżeli nie zauważyłeś, to mój pokój- szlafrok ledwo zakrywał moje uda. Gdy czerwonowłosy na mnie spojrzał, zarumienił się lekko.
- Sory. Widziałaś Lysandra?  Nie mogę się do niego dodzwonić.
- Sory. Ale ja teraz się kąpie. Spadaj- Powiedziałam odpyskliwie. Chciałam się jego jak najszybciej pozbyć.
-Taa... Już idę.- Wyszedł przez okno. Zamknęłam je i wróciłam do wanny. Tym razem zamknęłam drzwi. Na klucz. O czym to ja... Aha... Lysander na pewno zrobi, żeby wszystko wyszło idealnie. Ja też. Jeżeli będzie pił piwo to się fochnę. Co z tego, że ma osiemnaście lat, a ja szesnaście? Będzie pił ze mną coca cole hihi.
Po dwóch godzinach byłam gotowa. Założyłam krótką, zwiewną, zieloną sukienkę, ciemno zielone bolerko i czarne balerinki. Włosy upięłam w koński ogon, popsikałam się perfumami i czekałam. Za minutę miał przyjść. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Lysio! Znaczy Lysander! 
- Witam, przyszedłem po Emmę.- zrzekł elegancko do mojego brata.
-Emma!- ryknął na cały dom mój straszny brat.
- Jestem już od minuty na dole- zaśmiałam się.
-To idziemy?- Zapytał się Lysander, i spojrzał na mojego brata. Zrobiłam to samo
Patrzył się na mnie dziwnie.  Pewnie powie :' Do cholery Emma skąd ty masz taką krótka sukienkę?!'
Haha myliłam się.
Szłam z Lysandrem za rękę. Nie myślałam, że będę taka szczęśliwa. Pomimo wypadku Leo, Lysander się uśmiechał. gdy doszliśmy na imprezę była cała ekipa: Kastiel, Nataniel (?!), Kim, Bliźniacy, Kentin, Violetta i Iris. Gdy ja i Kastiel na siebie spojrzeliśmy, zarumieniłam się. Dzisiejsza sytuacja z nim była dość niezręczna. Jak się spodziewałam, wszyscy pili alkohol oprócz mnie, Violetty i Iris. Byłyśmy najmłodsze. I jeszcze nie pił Nataniel który wpadł tylko na chwilkę.
-Lysander, daj łyka- Poprosiłam z promiennym uśmiechem.
-A  co twój brat powie? No nie obrażaj się. Wypije z tobą cole.
- Jupi!- Uśmiechnęłam się
Po jakimś czasie tak się zagadałam z dziewczynami, że nie zauważyłam nieobecności mojego chłopaka.
- Gdzie Lysnader?- Zapytałam Kastiela. On oczywiście mi nie odpowiedział, więc zaczęłam go szukać. Blisko była jakaś impreza. Może tam chciał wpaść do jakiegoś kolegi. Gdy tak sobie szłam, zaczepiło mnie jakiś dwóch kolesi.
-Hej lala, chcesz iść z nami na piwko?- zapytał pierwszy.
-Eee... nie dzięki.- Przyśpieszyłam w kroku.
- No choć, potem może jeszcze coś zrobimy.- Gdy to powiedział, zamknął mi usta i gdzieś ciągnął. Haha, ja taka waleczna ugryzłam go w rękę i uciekałam. Nawet nie zauważyłam, że potknęłam się, i wpadłam na Lysnadra!
- Czy coś się stało?- Zapytał.
- Tam m-mnie gonią jacyś kolesie- powiedziałam cała zdyszana. Lysander spojrzał na ulicę. Faktycznie, nadal biegli. Lysander wyciągnął pistolet, i wycelował w nich. Oni uciekli.
- Skąd ty masz pistolet?!
-Nie jest prawdziwy. Jest z czekolady.- Po czym zjadł kawałek.
-Odprowadzisz mnie? Jestem... trochę zmęczona.- powiedziałam z wielkim uśmiechem.
No i mój ukochany wziął mnie na ręce i niósł do domu. 
Przed parkiem postawił mnie. Powiedział, że mam już dość siły. Oj, cholera! Tam biegli ci kolesie. Pistoletu nie było, wstyd mi ale zjadłam go... Ja nie zdążyłam nic powiedzieć, chcieli od tyłu uderzyć Lysandra, ale rzuciłam się na niego i uderzyli mnie. Przez chwilę miałam mroczki przed oczami. Zamknęłam je . Nie mogłam się ruszać, i otworzyć oczu. Jednak wszystko słyszałam. Przyjechała policja i karetka. Lysander niosąc mnie szepnął:' Kolejna osoba do szpitala'...

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział pierwszy

Obudziły mnie ciche pomruki. Tak. Jasne. Kto tu wpuścił tego kota ?! Jednak nie myślałam nad tym. Czułam się źle z myślą, że tak potraktowałam Lysandra. No tak... Chciał mnie pocałować ale ja uciekłam. Cholerna idiotka! Przecież mi się podobał, to dlaczego odsunęłam się od niego? Uciekłam jak tchórz? Może nie byłam gotowa? Ech... Tyle pytań jak na moją głowę to i tak za dużo. Pewnie był smutny... Jeśli już nigdy się do mnie nie odezwie? Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Kto to? Rozalia. Ach no tak. Miałyśmy iść na zakupy. Później miałam u niej nocować. Może pogaduchy z Rozą mi poprawią humor.
Chociaż był początek wakacji, mi było zimno. No tak. Jak ktoś jest czemuś winny, zawsze mu zimno. Przynajmniej mi. Ubrałam czerwoną, zwiewną sukienkę z ramiączkami, do tego zielone balerinki. Włosy lekko przeczesałam, zanim przeczytałam wiadomość od Rozali. Co?! Ojej, to nie ona, cholera, kto to? Napisał tylko literkę 'a'. Nagle ten numer zadzwonił do mnie. Trochę się bałam, ale przecież nikt przez telefon mnie nie udusi. Może to Lysander?! Och, tak chciałam wyjaśnić to nieporozumienie. Hihi, nie myliłam się!
- Halo?- zapytałam nieznajomego rozmówcę.
- Witaj Emmo. To ja Ly...- zanim dokończył przerwałam mu.
- Ly-sander?- brzmiałam jakbym miała rozwolnienie.
- Jeżeli przerwałem Tobie w czymś to przepraszam..-Gdy mówił to zdanie, myślałam skąd on ma mój numer.
- Nie nie, chciałabym wyjaśnić tę wczorajszą sytuację...- Ach, zapomniałam wspomnieć, że to było wczoraj!
- Nic nie musisz wyjaśniać. Spłoszyłaś się. Wiem, byłem zbyt nachalny w twoim stosunku. Po prostu...- ostatnie zdanie powiedział takim  tonem, że aż zrobiło mi się ciepło w sercu.
- Yyyy.... No tak. Masz rację. A tak z innej beczki podobam ci się?- Naskoczyłam łobuzersko na niego. Hehe, w tej chwili przypomniał mi się Kastiel.
- Lepiej nie wyjaśniać tego przez telefon. Dasz się zaprosić na śniadanie do jakiejś restauracji?
-No jasne! - Choć była dopiero szósta, nie przejęłam się tym. Miałam jeszcze dziesięć godzin, zanim pójdę na zakupy z Rozą.
-To za pół godziny spotkamy się koło parku.
Rozłączyłam się. Miałam tylko pół godziny! No, dwadzieścia minut, bo zanim tam dojdę... Szybko wzięłam prysznic i ubrałam się w białą, elegancką koszulę z ciemno niebieskimi kwiatkami na rękawach. Do tego ubrałam jasno niebieskie legginsy i niebieskie conversy.
Ruszyłam na spotkanie z Lysandrem. To tak jakby randka. Hihi ale się cieszyłam. Tak po drodze skakałam z radości, że przyłączył się do skakania ze mną jakiś słodki, mały kundelek. Byłam przed parkiem spóźniona. Ale białowłosy chłopak nie zwrócił na to uwagi. Szukał czegoś w torbie.
-Zgubiłem swój notatnik.- Powiedział na powitanie z miną chłopca, któremu ktoś ukradł balonik.
-Lysander, cześć. A tak ogólnie to twój notatnik jest przy twoich butach.
Spojrzeliśmy oboje, jakby na komendę w dół. Faktycznie, leżał tam jasno brązowy zeszyt należący do osoby w której od początku się 'bujałam'.
-Idziemy? - Zaproponował a ja jedynie kiwnęłam głową.
Przez jakiś czas szliśmy w milczeniu, które oczywiście przerwałam ja.
-Powiedz mi, dlaczego chciałeś wczoraj mnie pocałować.
Lysander zarumienił się. Wyglądał tak uroczo!
- Jakby tu nie owijać w bawełnę, to już odkąd Ciebie poznałem no wiesz...- Nie dokończył. Widziałam jego zawstydzenie.
- Urzekły Ciebie me długie, o kolorze fiołków włosy i oczy o kolorze świeżo wykoszonej trawy?- Próbowałam mówić jak on, a Lysander cicho się zaśmiał.
- A Ciebie urzekły me białe włosy i wiktoriański styl?
Tym razem ja się zaśmiałam, choć to nie było śmieszne.

                                                                              ♥♥♥
Gdy podali nam menu, spojrzałam ukradkiem na mego przyjaciela. Wyszukiwał intensywnie coś na karcie. Zamówiłam naleśniki z truskawkami a Lysander jedynie herbatę.
- Powiesz mi czy naprawdę według Ciebie jestem ładna?- Spytałam niespodziewanie.
Lysander spojrzał mi prosto w oczy. Poczułam motylki w brzuchu. Nic nie powiedział i nie musiał.
Gdy zjadłam naleśniki, a Lysander wypił herbatę, tym razem, to on naskoczył na mnie.
- Uważam, że nie trzeba był ładnym aby być kochanym. Wystarczy na Ciebie spojrzeć, i już widać że jesteś niezwykłą osobą...- Podkreślił słowo 'niezwykłą' tak, aż się zarumieniłam. Od tego momentu zostaliśmy parą.                                
                                                                             ♥♥♥
Trzy dni później obudziłam się o dziesiątej. Szybko ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do parku. Chciałam spokojnie przemyśleć ostatnie cztery dni. 
Nagle zauważyłam znajomego chłopaka, z jasną czupryną. Najwidoczniej także mnie zauważył, ponieważ podszedł do mnie i przywitał się z wielkim uśmiechem, który zawsze mnie rozweselał.
-Emma, cześć! Fajnie jest spotkać przypadkowo w wakacje kogoś znajomego!- Powiedział.
-Hej Nataniel! A ty nie w książkach przez całe wakacje?- zaśmiałam się jak łobuz. Najwidoczniej w ciągu roku szkolnego za dużo czasu spędzałam z Kastielem. Nie moja wina, że pan Farazowski, musiał wybierać osoby do projektów alfabetycznie. Ja miałam nazwisko na A a Kastiel na B. A tak szczerze, to dlaczego Nataniel jest pobity?!
Z kim się zadajesz, taki się stajesz.
To mój pierwszy rozdział. I co myślicie? Czy Emma spotka Kastiela? Może kogoś niespodziewanie? I co się stało Natanielowi?!